wtorek, 1 lutego 2011

Strategia dla Łodzi cd.

Wracam jeszcze na moment do swojego poprzedniego postu, w którym wypowiadałem się na temat strategii dla Łodzi oraz ewentualnego wykorzystania w identyfikacji wizualnej logotypu ŁESK.

Dzisiejsza Gazeta Wyborcza przyniosła rozmowę z nowym szefem promocji miasta, panem Bartłomiejem Wojdakiem. Wywiad jest niemal komentarzem do tego, co tam dwa dni temu naskrobałem. Np. ten fragment:


"Będziecie do pomysłu przekonywać łodzian?

- Nie planujemy specjalnej akcji, ale jeśli ktoś chciałby o marce porozmawiać, zapraszam do Biura Promocji. Jesteśmy gotowi rozwiewać wątpliwości. Prawda jest taka, że strategia nie została wymyślona, żeby zachwycać mieszkańców.

Więcej... http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,9031942,Logo_LESK_2016_zmiesci_sie_w_strategii_promocji_Lodzi_.html#ixzz1Cjp3xYbM
"


O to, to. Nie musi nas zachwycać. To zdanie jest wspaniałe z dwóch powodów. Po pierwsze, od skrajnej negacji do zachwytu droga dość daleka. Można było się pokusić o przekonanie łodzian do tego projektu. Ale nie ma sensu, bowiem, jak uważają nowe władze, nie nasze zdanie jest najważniejsze. Proces ma być zatem odwrotny: strategia ściąga inwestora, który inwestuje, inwestycja przynosi profit, przekłada się na jakość życia w mieście. Wtedy my mówimy zgodnie: jakie z nas były barany! Dajcie spokój. Przepraszamy się ze strategią, kochamy wielkiego brata.

Pomysł ciekawy, ale czy nie słychać w tym tęsknej pieśni oczekujących Godota albo mitycznego zbawcy na białym rumaku? Zamiast postawić na to, co jest w Łodzi największą siłą: obywatelska i - tak jest! - kreatywna postawa, stawiamy na olśnienie inwestycyjne.

Ja bym się upierał, że największy kiks strategii dla Łodzi na tym właśnie polega, że się ludzi zignorowało. Kochani: co to jest sushi? Ryż, surowa ryba i trochę chrzanu. No to podajcie to osobno w kupkach na spodku od herbaty. Ale wykwintnie ułożone to jest danie dnia, snobistyczny smakołyk, wspaniała i zdrowa rzecz. Że też człowiek banały musi prawić.

Jest też niezły sygnał:

nie pamiętam, aby jakikolwiek znak kojarzył się łodzianom tak dobrze jak logo ŁESK2016. Ludzie w kolejkach ustawiali się po gadżety z tym znakiem, przyklejali magnesy na samochody, z dumą nosili "łeskowe" koszulki. Szkoda byłoby to zmarnować. Z drugiej strony, miałem wrażenie, że może się on kojarzyć mieszkańcom z porażką, bo efekt naszych starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury trudno inaczej nazwać. Zbieram więc opinie na ten temat i przeważają głosy, że logo budzi pozytywne emocje.

Więcej... http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,9031942,Logo_LESK_2016_zmiesci_sie_w_strategii_promocji_Lodzi_.html#ixzz1CjrUEwq5


Apeluję raz jeszcze: niech ten znak zostanie. Oczywiście, że się kojarzy z klęską. Ale to jest absolutnie niedojrzałe, aby zamykać oczy na niepowodzenia. A nasze miasto powinno być dojrzałe, bo prawa zyskało w 1423 r. I musimy wiedzieć, że owszem, nie udało się ale że to nie przekreśla tych starań, które były wartościowe i sensowne. I które stanowią podwaliny pod koncepcję kreatywnego miasta, którą - mam wrażenie - firma Demo odkryła na nowo.

Brak komentarzy: