Obyło się bez wewnętrznej walki. Bez moralnych rozterek. Bez przemian i dramatu, który w złym filmie zostałby pięknie zmontowany (wzork wbity w kieliszek, potem nagle POWSTAŃ i już wiadomo! Będzie akcja!)
Pojawił się temat na wpis, który nigdzie mi nie pasował. A stworzyć go jakoś muszę. I tak mój ojcowski pamiętnik wraca do użytku.
Dzień dobry!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz