Jak większość superbohaterów nie byłem świadomy mocy, jaką posiadałem. Do czasu, kiedy to ujawniła się niespodziewanie zmieniając tym samym całe życie i to zapewne na zawsze. Swoją drogą zastanawiałem się zwykle, czy taki SpiderMan czy inny ...Man nie obawia się, że pewnego dnia jego wyjątkowe siły, to co wynosi go na inny poziom, ponad przeciętnego mana lub manny (manany?) zniknie i znów powróci stara dobra nuda, rutyna i zwyczajność?
Wróćmy jednak do tematu: nie, nie zostałem np. ugryziony przez zmutowanego żuka, pająka czy choćby komara. Nie wpadłem do supertajnego roztworu, który szalony naukowiec przygotowywał dla niecnych celów. Jedyne, co mogło mi zaszkodzić, to CocaCola Zero ale to raczej ze względu na żenujący poziom reklam tego napitku i na jego wyjątkowo podły smak. Co zatem okazało się owym czynnikiem X?
Żyłem ci ja sobie w błogim przekonaniu, że nie mam czasu, że jestem zajęty. Znacie to wszyscy: poranek pachnący kawą, jazda do pracy w autobusie czy tramwaju pachnąca... (pomińmy). Praca, praca, praca - w końcu non olet pecunia. W końcu jakieś proste rozrywki, trochę telewizji, trochę siłowni, sporo książek, spacery, rozmowy z żoną. Błogi sen. Wiosna, lato, jesień i zima zdążyły odmienić się jakieś 31 razy, gdy okazało się
że zostanę ojcem. Tatą. I była to piękna perspektywa.
Mój syn Andrzej urodził się 4 listopada 2007r. Tu kochani zaczyna się na dobre nasza historia. W chaosie, który trudno było opanować, w czasie pierwszych dni z nowo narodzonym człowiekiem zdanym na nas w 100% zacząłem pękać. Moja odwaga wyparowywała z minuty na minutę, odpędzałem od siebie sen w przeświadczeniu, że powinienem czekać na każdy płacz i poruszenie się maleńkiego syna. Dzień, noc mijały w takim tempie, że zlewały mi się w jeden, beznadziejnie długi i bezsenny niemal nieokreślony czas-okres. Niepewność, kłopoty, które wyolbrzymialiśmy do rozmiarów długu narodowego Bangladeszu zmieniały nas na zawsze. Opowiem Wam o tym przy następnej okazji.
Ale w końcu nauczyliśmy się nowej sytuacji. Nasze dziecko było dla nas większą radością niż źródłem troski. I wtedy. Wtedy. Wtedy
test ciążowy pokazał kolejny raz dwie kreski. Widząc je pomyślałem sobie, że do tej sytuacji potrzeba sił superbohatera. I na szczęście miałem je w zanadrzu.
TatMan. Początek.
1 komentarz:
to sie nazywa tatmaratonik :D
że o mamoroniku nie wspomne, choc powinnam z perspektywy kobiecej :D
czy mam kciuka czy nie mam: czymam :*
Prześlij komentarz